2 / 4
ralne porównanie z Lisbeth Salander, gdyż od lat nie było nikogo tak wyrazistego
w literaturze kryminalnej. Flynn zresztą czerpie z archetypu Amazonki pełnymi
garściami, ale Libby jest stokroć lepiej narysowana niż bohaterka trylogii Larsso-
na. W Millennium patrzymy na postać z komiksu, Libby jest pełnokrwistym czło-
wiekiem. To wielki skok jakościowy i jestem pewna, że udało się to wyłącznie
dlatego, że „Mroczny zakątek” pisała kobieta.
B). Dawno już nie przeczytałam tak doskonale skonstruowanej powieści. Bez szpa-
nu, popisywania się i zgranych już, choć zawsze skutecznych „kryminalnych”
chwytów à la Hitchcock. Prostota języka, zuchwały styl Flynn i jednocześnie
mistrzowska żonglerka naszymi emocjami dają efekt piorunujący. Nie można
się oderwać, a po zakończeniu lektury opowieść na długo pozostaje w głowie
czytelnika. Autorka udowadnia tym samym, że wszystkie twarde reguły usta-
nowione niegdyś przez Christie czy Chandlera na temat powieści sensacyjnych
możecie włożyć do lamusa. Podobnie jak podział na literaturę popularną bądź
wysoką (na światowym rynku od dawna nieaktualny). Kryminał zaś, w wydaniu
książeczek kieszonkowych, jest już nie tylko passé, ale stał się jałowy i po prostu
wtórny.
C). Flynn, owszem, skupia się na zdarzeniach, ale rozpościera szeroki plan kontek-
stu uniwersalnej opowieści. Pastwi się nad wszechogarniającą nas (widoczną
także w Polsce choćby przy okazji „serialu o matce małej Madzi z Sosnowca”)
współczesną religią, czyli chorobliwą fascynacją zbrodnią, z zabójstwa czyniącą
rozrywkowy event. Wyszydza kult morderców, mitologizowanie ofiar, a także
sprzedaż relikwii – intymnych zapisków, przedmiotów codziennego użytku jako
pamiątek po brutalnie zabitych lub dokonujących zbrodni. Demaskuje naiwność
kobiet pragnących kontaktu ze zbrodniarzem, niczym biblijnego nawrócenia
diabła, oczyszczenia go z win, by odkupić grzech pierworodny. Pochyla się z szel-
mowskim uśmieszkiem, ale i wyrozumiałością nad samotnością walczących
o prawa zwyrodnialców i paradą pragnących spojrzenia w oczy bestii, bo swego
życia nie mają lub boją się go przeżywać w pełni. Bez skrupułów łamie tabu.
Miast relacji ukazuje interesy łączące ludzi: egoizm, podziały społeczne, stereo-
typy seksualne. Słowem, Flynn zajmuje się w powieści gatunkowej tym, czym
dotąd parała się wyłącznie literatura przez wielkie „L”.
2. Libby jest ofiarą. Jedyną ocalałą z tragedii masowego zabójstwa. Miała zaledwie
kilka lat, kiedy doszło do bestialskiej zbrodni. To jednak nie czyni z niej świętej męczen-
nicy, jakiego archetypu użyto by kiedyś. Ale nie jest też zła, jak pokazałby ten typ postaci
Hitchcock czy Lemaitre. Nie pragnie zemsty, odwetu, krwi na rękach. Przeciwnie. Jest